lis 26 2007

inaczej


Komentarze: 2
łatwo jest się nad sobą użalać...
na weekend byłam w domu. spotkałam się z moją przyjaciółką, która spytała się mnie, że skoro mi tak źle z panem T. to po co z nim jestem??
no właśnie...
zawsze marzyłam o rycerzu na białym koniu. Problem w tym, że tacy nie istnieją. Nie ma ludzi bez wad, kompleksów, jakiś sobie tylko znanych zakamarków własnej głowy. Zdarzyło mi się dostać w tyłek od ludzi z różnych powodów.
Mój pan T. pomimo swoich fochów, obrażanek godnych dziecka z pierwszych klas podstawówki, swojej "tajemniczości" ma wiele zalet.
wiem że mnie kocha i że jestem dla niego ważna, jak nie najważniejsza. Jest w stanie wiele dla mnie poświęcić czasu, kilometrów, pieniędzy tylko po to, żeby się ze mną zobaczyć, czasem nawet tylko na chwilę. Zawsze się o mnie martwi. Jak ostatnio zemdlałam i wykluczyłam ciążę, to kazał mi iść do lekarza, żeby zrobić morfologię, ekg i takie tam (jeszcze nie poszłam, bo nigdy nie mam czasu, a wtedy to na pewno spadł mi cukier, bo byłam strasznie głodna i jeszcze musiałam biec na przesiadkę. Wysiłek w połączeniu z hipoglikemią wszystko tłumaczy)
Jak spotyka go lub dowiaduje się czegoś godnego uwagi (wg pana T. oczywiście) to stara się mi to pokazać lub co najmniej opowiedzieć. W każdej wolnej chwili do mnie dzwoni, możemy dosłownie(!) godzinami gadać przez telefon i co ciekawe zawsze jest temat.
T. nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi mnie nosić na rękach i wie, że ja też to lubię:)
zawsze o mnie pamięta, jak o coś poproszę to mi to załatwi, nie ważne czy chodzi o zestaw słuchawkowy, ramkę na zdjęcie, program do nauki języka migowego, szczotkę do czyszczenia butów, czy wszelkiego rodzaje środki czystości. Ja staram się odwdzięczyć pożyczając podręczniki do szkoły lub moje medyczne materiały ze studiów. T. lubi się uczyć a wiedzę chłonie jak gąbka. Ma świetną pamięć!
Zawsze jest taki dumny jak mi coś w domu naprawi albo ulepszy.
Nic mnie nie cieszy tak bardzo jak szczery uśmiech na buzi mojego chłopaka:) Nic mnie tak nie uspokaja, jak ciche tony serca, które słyszę wtulona w niego... Najlepiej wysypiam się z nim, może dlatego, że wtedy nigdy nie jest mi zimno.
Potrafi wszystko ugotować (ja jestem w trakcie własnych kuchennych eksperymentów, nie zawsze jadalnych).
mogłabym o moim T. pisać i pisać:)))

to chyba nazywa się miłość. I właśnie dlatego z nim jestem.
wrocia   
26 listopada 2007, 16:21
Konkretna odpowiedź. Jesteś z nim bo ci dobrze, bo tak ci wygodnie. Rzucę ci następnego kołka do woreczka. Pan T pojawił się w twoim życiu w chwili gdy tego potrzebowałaś. Gdy wyjechałaś, zostałaś bez bliskich ci osób. On ci je zastępuje. Ale odpowiedz tak szczerze co ci daje to że on się tobą opiekuje, dba o ciebie, troszczy się, jeśli gdy się spotykacie to zachodzi jakiś zgrzyt. Czy tak wygląda prawdziwy szczęśliwy związek dwojga ludzi? czy szczęście kojarzy ci się z kłótnia??
anilorak
26 listopada 2007, 15:18
a nawet bardzo łatwo...
jednak użalanie się nad sobą jest najbardziej chyba prostacką rzeczą jaka możemy nad sobą robic ;]

Dodaj komentarz